Nieruchomości w Egipcie 2012

13 gru 12, Robert Kulig | Onet

Nieruchomości tańsze o 20 proc. – okazja do zarobku z czołgami w tle

Apar­ta­ment za 100 tys. zł, który sam się spła­ca i to w 5 lat? To moż­li­we. Wy­star­czy kupić miesz­ka­nie w egip­skim ku­ror­cie, a pie­nią­dze będą re­gu­lar­nie prze­le­wa­ne na nasze konto. Pod wa­run­kiem, że de­we­lo­per nie ma żad­nych ko­rup­cyj­nych po­wią­zań z wła­dzą.

Po jed­nej stro­nie Egip­tu de­mon­stra­cje na Placu Tah­rir, czoł­gi, woj­sko i uciecz­ka pre­zy­den­ta po wie­lo­ty­go­dnio­wych star­ciach. Po dru­giej – oaza spo­ko­ju. Raj dla nur­ków i dzie­sią­tek ty­się­cy Po­la­ków, któ­rzy upa­trzy­li sobie egip­skie ku­ror­ty za miej­sce do urlo­pu.

– Zmia­na pre­zy­den­ta miała za­gwa­ran­to­wać sta­bi­li­za­cję w na­szej go­spo­dar­ce i ścią­gnąć utra­co­nych po re­wo­lu­cji tu­ry­stów – prze­ko­nu­je w roz­mo­wie z One­tem Mah­mud Saleh, urzęd­nik z de­par­ta­men­tu nie­ru­cho­mo­ści i in­we­sty­cji z Sharm el-She­ik.

Thinkstock

Nie­ste­ty, urzę­du­ją­cy od czerw­ca pre­zy­dent i jego kon­tro­wer­syj­ne de­cy­zje, nie spodo­ba­ły się miesz­kań­com, któ­rzy po­now­nie wy­szli na ulice, od­stra­sza­jąc tu­ry­stów i po­ten­cjal­nych in­we­sto­rów. Przy­naj­mniej część z nich.

– Egipt prze­trwał gor­sze sy­tu­acje. Rynek nie­ru­cho­mo­ści oczy­wi­ście naj­bar­dziej ucier­pi przez ostat­nie zaj­ścia, ale jak to zwy­kle bywa, po fali za­sto­jów jest fala wzro­stu sprze­da­ży – za­pew­nia Magdy Badr, de­we­lo­per Red Sea In­te­riors z Hur­ga­dy.

Tym­cza­sem, w ostat­nich mie­sią­cach war­tość nie­ru­cho­mo­ści spa­dła o ponad 20 proc., a kil­ka­dzie­siąt pro­cent in­we­sty­cji za­mar­ło, cze­ka­jąc na nowe źró­dło fi­nan­so­wa­nia. Urzęd­ni­cy nie ukry­wa­ją, że liczą na pie­nią­dze Po­la­ków, któ­rzy w szczy­cie se­zo­nu sta­no­wią ok. 40 proc. wszyst­kich tu­ry­stów, a kupno miesz­kań tylko po­mo­że na­krę­cić „urlo­po­wy in­te­res”.

Ci, któ­rych rządy sa­tra­py sprzed kilku lat nie znie­chę­ci­ły prze­ko­nu­ją, że ich pie­nią­dze są bez­piecz­ne, a in­we­sty­cje w nie­ru­cho­mość w ku­ror­cie to żyła złota…

Dziu­ra­wa in­we­sty­cja

– Naj­bar­dziej po­le­ca­ne in­we­sty­cje dla Eu­ro­pej­czy­ków to apar­ta­men­ty w no­wych kom­plek­sach ho­te­lo­wo-miesz­ka­nio­wych z za­ple­czem, ba­se­na­mi, do­stę­pem do plaży, ochro­ną i opie­ką ze stro­ny za­rząd­cy osie­dla – mówi Aneta An­kie­wicz, pol­ski przed­sta­wi­ciel de­we­lo­pe­ra z firmy egypt-riviera.​pl

– Ze wzglę­du na ro­dzaj za­bu­do­wy oraz atrak­cyj­ność lo­ka­li­za­cji, śred­nie ceny miesz­kań w Sharm el-She­ikh są nieco wyż­sze niż w Hur­gha­dzie. Na miesz­ka­nie o po­wierzch­ni 50 m2 w Hur­gha­dzie wydać trze­ba około 140 tys. zł, na­to­miast apar­ta­ment w Sharm el-She­ikh kupić można za mniej wię­cej 170 tys. zł. Spek­trum wy­bo­ru jest bar­dzo sze­ro­kie, od ka­wa­le­rek o po­wierzch­ni 40 m2, aż po luk­su­so­we wille warte kilka mi­lio­nów zło­tych. Klu­czem jest lo­ka­li­za­cja – do­da­je.

Ale ma­rze­nie o domu w po­pu­lar­nych, sło­necz­nych egip­skich ku­ror­tach można zre­ali­zo­wać już za 70 tys. zł. – Naj­ta­niej ku­pu­je się „dziu­rę w ziemi”. Wtedy cena za metr za­czy­na się od 1300 zł. Wszyst­ko za­le­ży od miej­sca, które wy­bie­rze­my. Choć teraz może po­ja­wić się ry­zy­ko, że bu­dy­nek nigdy nie po­wsta­nie. Im ktoś bar­dziej pod­le­gał rzą­dom by­łe­go pre­zy­den­ta, tym teraz trud­niej mu wy­bu­do­wać coś no­we­go. My mamy to nad­zo­ro­wać, żeby wszyst­ko było zro­bio­ne z po­zwo­le­nia­mi i bez szko­dy dla in­we­sto­rów – mówi Saleh, wska­zu­jąc setki nie­do­koń­czo­nych bu­dow­li w ku­ror­cie.

Finansowanie

Ze względu na trudności w pozyskaniu kredytu hipotecznego, deweloperzy w większości inwestycji mieszkaniowych oferują obcokrajowcom płatności w systemie ratalnym. Tak zwany „payment plan” pozwala podpisać umowę kupna-sprzedaży z wpłatą od 20 proc. wartości nieruchomości. Zwykle pozostała kwota rozłożona jest na raty na okres 2-3 lat. W wielu przypadkach zdarza się, że dostajemy klucze do swojego mieszkania i możemy z niego korzystać lub czerpać zyski z wynajmu zanim spłacimy raty.

– Jeśli decydujemy się na mieszkanie o wartość 170 tys. zł, wpłacamy 20 proc. wartości, czyli 51 tys. Wynajmując mieszkanie przez 12 miesięcy zarabiamy ok. 18 tys. zł. A więc nie trzeba inwestować całej kwoty, aby zacząć zarabiać – kontynuuje Ankiewicz.

Zawsze jest ale…

Cudzoziemcy mają pełne prawo do zakupu i posiadania nieruchomości w Egipcie. Obcokrajowiec, zgodnie z aktualnym prawem, może kupić na terenie Egiptu nie więcej niż dwie nieruchomości o łącznej powierzchni nieprzekraczającej 4 tys. m2.

– Takie prawo dotyczy miast położonych w afrykańskiej części Egiptu, czyli w miastach takich jak Hurghada, Marsa Alam czy El Gouna. Rejestracja zakupionej nieruchomości trwa od kilku miesięcy do roku – dodaje przedstawicielka firmy el-sharm.pl.

Gdy zdecydujemy się na zakup nieruchomości w azjatyckiej części Egiptu, na Półwyspie Synaj, musimy liczyć się z nabyciem nieruchomości na zasadzie odnawialnej dzierżawy wieczystej na okres 99 lat, która podlega dziedziczeniu.

– Formuła dzierżawy wieczystej jest o tyle bardziej korzystna, że pozwala na nabycie więcej niż dwóch nieruchomości, a także umożliwia sprzedaż ich w dowolnym terminie od daty zakupu, czyli krótszym niż 5 lat wymagane dla nieruchomości z opcją własności – dodaje.

Będąc już właścicielem mieszkania, możemy przekazać je w zarządzanie do lokalnego biura nieruchomości, które zajmie się wynajmem i opieką nad naszym domem.

Posiadacze nieruchomości w kompleksach hotelowo-mieszkaniowych, jeśli nie przebywają w swoim mieszkaniu, zwykle oddają je pod opiekę tzw. zarządów osiedla, które zajmują się wynajmem, ewentualnymi naprawami w naszym apartamencie, a także utrzymaniem osiedla, budynków, basenów czy ogrodu.

– Z wynajmu gwarantowanego, takiego przez agencję pośrednictwa, zyski wynoszą od 6 do 9 proc. wartości apartamentu rocznie – mówi Magdy Badr, przedstawiciel dewelopera.

Własne i nieciasne

Z takiej opcji skorzystał Andrzej Marzec, przedsiębiorca z Krakowa. Właściciel dobrze prosperującej drukarni, a od 4 lat właściciel dwóch mieszkań w Sharm el-Sheikh.

– Szukałem wśród moich osiągnięć i hobby czegoś, co mi sprawi frajdę i będzie opłacalne. Zupełnie „z głupa” wszedłem do biura nieruchomości w Sharmie podczas urlopu – mówi Marzec w rozmowie z Onetem.

Czytaj dalej na stronie 3: emerytura pod palmami …

Ciąg dalszy artykułu…

– Zainteresowałem się jednym z apartamentowców i zobaczyłem, że 100-metrowe mieszkanie ma kosztować 130 tys. zł. Były też tańsze, takie po 90 tys. ale w gorszej lokalizacji. Wynająłem prawnika. Po powrocie do Polski i przeanalizowaniu całej sytuacji zdecydowałem się kupić. Trzy miesiące papierowej babraniny i dostałem prawo do lokalu, który dopiero miał się budować. Było to ryzyko, ale warte podjęcia – dodaje.

Po roku, kompleks został oddany do użytku, a Andrzej Marzec przystąpił do działania. – Zgłosiłem się do agencji wynajmu nieruchomości współpracującej z hotelami. W szczycie sezonu biura podróży sprzedają więcej miejsc niż mają i turyści awaryjnie mieszkają w naszych mieszkaniach. Podpisałem kontrakt na trzy lata i nic innego mnie nie interesowało. Oni dbali o obłożenie miejsca, konserwację i porządek. Mi płacili określoną w umowie kwotę. Ważne, żeby lokal był na możliwie jak najwyższym poziomie, wtedy jest większa prowizja z biura. Mi pierwszy lokal zwrócił się po trzech latach – mówi inwestor z Krakowa.

Po trafnej inwestycji, zdecydował kupić drugie mieszkania od tego samego dewelopera, także dopiero na etapie budowy. Jednak tym razem zmienił strategię.

– Miałem już apartament z dwiema sypialniami i chciałem teraz kawalerkę. Zapłaciłem za nią 60 tys. zł. Też w Sharmie. Ale już nie chciałem iść do agencji, a wynajmować ją z wolnej ręki. Dzięki temu sam decyduję, kiedy i komu chce ją wynająć, a przy okazji mogę przyjeżdżać, kiedy mam gorsze dni i potrzebuję odpoczynku – kończy.

Druga inwestycja pana Andrzeja zwróciła się po roku.

Emerytura pod palmami

Większość Polaków, którzy zainwestowali w egipskie nieruchomości, zwykle traktuje mieszkanie jako wakacyjny dom i odwiedza Egipt raz lub kilka razy w roku. Dzięki możliwości pozostawienia mieszkania pod opieką zarządcy, mogą być spokojni o swoją własność i kontrolować, co się z nią dzieje poprzez kontakt z administratorem.

W tej sytuacji jest Paweł Macharski, 32-letni programista, który za namową swojego przyjaciela postanowił odłożone pieniądze wydać na mieszkanie w Sharm el-Sheikh. – Mam wolny zawód. Moi zleceniodawcy nie każą mi siedzieć w biurze, dzięki temu sam wybieram miejsce pracy – mówi Macharski.

Dwa lata temu kupił 52-metrowe mieszkanie w nowobudowanej części kurortu, tuż obok międzynarodowego lotniska. – Kosztowało ok. 120 tys. zł razem z opłatami manipulacyjnymi i łapówkami. Opłaty miesięczne to ok. 50 zł dla administratora za czyszczenie basenu, ogrodów i klatek schodowych. Nic więcej. Ja skupiam się tylko na pracy lub załatwianiu wypoczynku znajomym – dodaje pan Paweł, który w czasie sezonu turystycznego przebywa w Polsce, a egipskie mieszkanie wynajmuje wczasowiczom.

– Za dobę biorę 100-150 zł, zależy od obłożenia. Mam umowę spisaną w taki sposób, że każdy musi przywieźć sobie pościel. Po tygodniu czy dwóch, jak rodzina zwalnia pokój, wchodzi sprzątaczka na godzinę i oddaje kolejnym osobom czysty. Wszystko jest pod kontrolą administracji i nie ma się czego obawiać – dodaje.

W czasie jesienno-zimowym, kiedy sezon turystyczny zamiera, przeprowadza się na pół roku do Egiptu. – Moim zdaniem to przyszłościowa inwestycja, kilka kilometrów od mojego mieszkania za 7 lat ma powstać most łączący Egipt i Arabię Saudyjską. Wtedy na pewno Saudyjczycy masowo się zwalą do Sharmu i będą chcieli gdzieś mieszkać. Za rogiem mam lotnisko, do którego na nogach idzie się 15 minut. To też w pewnym sensie gwarantuje, że chętni się znajdują. No i mam już mieszkanie na emeryturę – mówi z satysfakcją.

Zamki na piasku

Jednak nie zawsze się udaje. Po zmianie władzy, lokalni biznesmeni, którzy byli powiązani z Hosnim Mubarakiem wylądowali w więzieniach i aresztach lub są ścigani przez służby nowego prezydenta, a tysiące inwestycji stoi w miejscu, razem z pieniędzmi od zagranicznych inwestorów.

– Naprawdę nie ma się czego obawiać. Z każdej strony kurortów są patrole i punkty kontrolne, a w najważniejszych miejscach wojsko monitoruje sytuację, by turysta i biznesmen nie poczuł się zagrożony. Jeśli chodzi o inwestycje, to pojawił się impas, bo każdy liczył na kredyty i łapówki. Teraz już się nie da, ale daliśmy preferencyjne oferty dla obcokrajowców. Mursi (obecny prezydent – przyp. red.)zagwarantował, że wszystkie budynki niedokończone ruszą wraz z napływem pieniędzy od międzynarodowych inwestorów – kończy Saleh, urzędnik z Sharm el-Sheikh.

Ale na placu Tahrir czołgi i kolejna próba obalenia prezydenta, wybranego zaledwie pół roku temu.

[źródło: onet.pl]

Related posts

Leave a Comment